„Świat znajduje się w kryzysie, kryzysie zdrowia psychicznego i kryzysie duchowym” – stwierdził Cote. „I myślę, że to są leki duchowe i po prostu czuję, że to dla mnie właściwa droga.

Bokser poczuł się załamany. Codziennie budził się z bólem. W niektóre dni pojawiały się wyniszczające bóle głowy. Innym razem były to jego plecy. Albo jego pięści. Jego żebra. Jego nos. Do tego miał wahania nastroju. Depresja. Lęk.

Mike Lee nie żałował swojej kariery. Był jednym z najlepszych zawodowych zawodników na świecie w swojej kategorii wagowej. Zawodowo osiągnął bilans 21-1 i walczył w Madison Square Garden oraz przed milionami widzów w telewizji.

Ale minęły ponad dwa lata, odkąd był na ringu, a każdy dzień przypominał o kosztach. W pewnym momencie Lee brał osiem leków na receptę i każdy z nich próbował mu pomóc. Jak powiedział, w najgorszym momencie tej nocy, kiedy był głęboko uzależniony od środków przeciwbólowych, rozważał wjechanie samochodem w środkową autostradę w Chicago z prędkością 240 mil na godzinę. Był gotowy zrobić wszystko, aby uciec z piekła, w którym czuł się uwięziony.

Impuls osłabł, ale ból pozostał.

Był zagubiony.

„Kiedy odczuwasz ból i utkniesz w kącie, zrobisz wszystko, aby się z tego wydostać” – powiedział Lee.

Teraz dotarł do zielonej dżungli na końcu polnej drogi, w połowie drogi pod górę.

Miał nadzieję, że grzyby psychodeliczne mogą odmienić jego życie.

Lee należał do małej grupy – wśród której było wielu emerytowanych sportowców – która w marcu 2022 r. pojechała na Jamajkę na rekolekcje, których koszt wyniósł aż 5500 dolarów. Oboje przybyli do Good Hope Estate, plantacji cukru, która stała się ekskluzywnym kurortem, w nadziei, że pozbędą się depresji, lęku i chronicznego bólu, których doświadczali od lat.

Na odosobnieniu prowadzonym przez kanadyjską firmę Wake Network czekały na nich dwie psychodeliczne ceremonie grzybowe i dwie sesje terapeutyczne. Uczestnicy byli zdenerwowani, ale i pełni nadziei.

Oprócz Lee był tam zawodowy piłkarz rozważający przejście na emeryturę i była gwiazda hokeja, która miała wielokrotny wstrząs mózgu. Pochodzili z całej Ameryki Północnej, pochodzili z różnych środowisk i uprawiali różne dyscypliny sportowe, ale łączyło ich kilka wspólnych cech: byli bezbronni i mieli poczucie, że leki na receptę ich zawiodły. Nie wiedzieli, czego się spodziewać, czy leczenie zadziała, czy wrócą do domu z rozwiązaniem, czy tylko większym rozczarowaniem.

Lee dowiedział się o odosobnieniu od przyjaciela z dzieciństwa, który pracuje jako lekarz w Wake. Inni zostali zrekrutowani przez Rileya Cote’a, byłego egzekutora drużyny Philadelphia Flyers, a obecnie ewangelistę psychodelików, który jest doradcą Wake’a z udziałami w kapitale zakładowym.

Cote był kiedyś taki sam jak Lee. Uwielbiał bić ludzi po twarzy. Uwielbiał sposób, w jaki jego dłoń wylądowała z głuchym łomotem, gdy jego kostki z ogromną prędkością złączyły się z ciałem i kośćmi. Odrzucenie czyjejś głowy w tył sprawiło, że Cote poczuł, że żyje.

„W swojej karierze walczyłem ze wszystkimi” – powiedział Cote. „Wybrałbym największego faceta, jakiego mógłbym znaleźć i rzucić mu wyzwanie. Dzięki temu przetrwałam i wyrobiłam sobie markę. Zadawałem sobie cały ten ból i stany zapalne, zawsze dostawałem pięścią w twarz i musiałem nadążać za tym typem osobowości macho, mówiąc: „Och, nie możesz mnie skrzywdzić”. Nie możesz mnie skrzywdzić.

Nie był już tą osobą. Wzdrygnęło się na myśl o człowieku, którym kiedyś był, kimś, kto pił za dużo i zażywał środki przeciwbólowe, aby odrętwiać swój mózg. Był czas, kiedy on, podobnie jak Lee, znajdował się w ciemnym miejscu, ale w ciągu kilku lat, zdaniem Cote, grzyby psychodeliczne pomogły mu wyprowadzić go z powrotem na światło.

„Świat znajduje się w kryzysie, kryzysie zdrowia psychicznego i kryzysie duchowym” – stwierdził Cote. „I myślę, że to są leki duchowe i po prostu czuję, że to dla mnie właściwa droga. Nie uważam tego za nic więcej niż swój obowiązek. Moim celem na tej planecie jest dzielenie się prawdą o medycynie naturalnej.”

Przez lata krążyły szepty o podziemnej sieci sportowców – głównie byłych sportowców – stosujących psilocybinę, związek zawarty w magicznych grzybach, w leczeniu urazowych uszkodzeń mózgu, stanów lękowych i depresji. Wielu z nich, podobnie jak Cote, postrzega psychodeliki jako cudowne lekarstwo, jedyną rzecz, jaką udało im się znaleźć, która może pomóc przerwać cykl farmaceutycznych środków przeciwbólowych i nadużywania substancji. Gromadzili się w małych grupach, aby prywatnie spożywać grzyby lub podróżowali do krajów takich jak Jamajka, gdzie grzyby psychodeliczne nie są zabronione.

Obecnie stosowanie grzybów psychodelicznych zyskuje na popularności w Stanach Zjednoczonych. Wiele  miast  zdekryminalizowało posiadanie psilocybiny, a wyborcy w Oregonie i Kolorado przyjęli w drodze głosowania środki mające na celu zalegalizowanie magicznych grzybów pod nadzorem. Wielu badaczy przewiduje, że zatwierdzenie przez FDA leku psychodelicznego nastąpi w ciągu najbliższych pięciu lat.

Jednak wielu z tych samych badaczy ostrzega, że ​​szum wokół psychedelików wyprzedza naukę i że leczenie wiąże się ze znacznym ryzykiem dla niektórych pacjentów. Obawiają się, że jeśli badania nie będą prowadzone metodycznie i etycznie, powszechne stosowanie psilocybiny może wywołać reakcję społeczną, tak jak miało to miejsce w latach sześćdziesiątych XX wieku, spychając obiecujące leczenie na śmietnik zakazanych substancji.

Wzywają podmioty korporacyjne, takie jak Wake, które już przygotowują się do wykorzystania potencjalnej legalizacji psychedelików, aby postępowały powoli, upewniały się, że badania są prowadzone we właściwy sposób i pozwoliły nauce nadrobić zaległości.

„Jeśli nie zrobisz tego w sposób bezpieczny, ludzie mogą zostać zranieni” – powiedział  Matthew Johnson , profesor psychiatrii i badacz psychodelików na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa.

Jednak wielu – w tym byli zawodowi sportowcy z poobijanymi ciałami i mózgami – nie chce czekać na powolne prace nad badaniami klinicznymi. Potrzebują teraz pomocy. Leki przeciwbólowe, przeciwdepresyjne i niezliczone różne pigułki przepisywane im przez lata nie pomogły. W ich mniemaniu historie opowiadane przez innych sportowców, którzy twierdzą, że odnieśli korzyści z psychodelików, przeważają nad jakąkolwiek naukową niepewnością.

„Kiedy myślisz o magicznych grzybach, myślisz o hippisach tańczących w rytm muzyki na Woodstock” – powiedział Lee. „Myślenie o tym, że masz tu kilku najlepszych sportowców na świecie, którzy muszą sobie radzić z pewnymi rzeczami i podejmują się tego, sprawia, że ​​czujesz się bardziej komfortowo. Czuję wtedy: „OK, może postępuję słusznie”. To lekarstwo lecznicze; to nie tylko narkotyk na imprezę.”

Cote, obecnie 41-letni, był dobrym łyżwiarzem hokejowym dorastającym w Winnipeg w Manitobie, nieustępliwym jak diabli od końca do końca i niestrudzonym pracownikiem, ale dość przeciętnym w posługiwaniu się krążkiem. Nie strzelił wystarczającej liczby bramek, aby awansować w hokeju juniorów, jak to robili niektórzy potencjalni gracze. Jednak gdy był starszy, trenerzy nie przejmowali się tym tak bardzo. Miał szerokie ramiona i duży zasięg. W erze hokeja, gdzie przemoc wciąż była walutą, znalazł swój złoty bilet do NHL: Cote bił ludzi i w zamian był bity. Jako członek drużyny Flyers uważał za swój obowiązek podtrzymywanie tradycji Broad Street Bullies, grupy zawodników z lat 70. XX wieku, których prasa wychwalała za ostrą zabawę i imprezowanie.

Walczył w NHL przez fragmenty czterech sezonów, gromadząc ponad 400 minut karnych, strzelając tylko jednego gola. Większość jego walk była brutalna i barbarzyńska. Jego film z najważniejszymi momentami ukazuje potężnego olbrzyma z oczami pełnymi przemocy, zbira, który w następstwie może złamać ci szczękę i maniakalnie się śmiać, a krew kapie mu z twarzy na lód.

„Lubiłem to robić i myślę, że był to dla mnie po prostu element rywalizacji” – powiedział Cote. „Prawdopodobnie robiłam to też ze strachu – ze strachu, że nie spełnię swoich marzeń z dzieciństwa albo zawiodę rodziców lub ludzi”.

Powiedział, że prawie codziennie leczy swój ból alkoholem. Piwa były przekąską w drodze na shoty do baru. Strzały często prowadziły do ​​twardszych narkotyków. On i jego koledzy z drużyny pozostawali poza domem do 3 w nocy, czasem później, a następnego dnia podczas treningu próbowali wypocić truciznę.

Po kilku latach jego mózg zaczął się zamglić. Dzięki podnoszeniu ciężarów urósł i stał się silniejszy, a na lodzie wyglądał jak potwór, ale wszystkie umiejętności hokejowe z wyjątkiem walki uległy pogorszeniu. Powiedział, że gdy jego kariera dobiega końca, miał wrażenie, że zapada ciemność. Popadł w depresję. Bał się tego, czym się stanie.

Dziś Cote w niewielkim stopniu przypomina tego egzekutora z filmów. Szczuplejszy i spokojniejszy, trzy razy w tygodniu prowadzi zajęcia jogi w studiu w Delaware. Z włosami do ramion i tatuażami na ramionach i klatce piersiowej, mówi miękkim, barytonowym głosem. Wygląda bardziej na mnicha niż potwora.

„Patrząc wstecz, może to po prostu pokazuje, jak bardzo byłam zdezorientowana i jakiej rzeczywistości szukałam, czyli rzekomo szczęścia i spełnienia w pogoni za moimi dziecięcymi marzeniami” – powiedziała Cote. „Ale trudno mi teraz o tym zapomnieć, wiedząc, kim teraz jestem i zdając sobie sprawę, że zrobienie tego, co zrobiłem, wymagało dużo ciemności”.

Cote powiedział, że w wieku dwudziestu kilku lat brał grzyby rekreacyjnie, ale nigdy w ramach terapii lub ze świadomością, że mogą mu one pomóc w przepracowaniu zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej traumy. „To była tylko część sceny lub część imprezy” – powiedział.

Kiedy jednak w 2010 roku przeszedł na emeryturę, poczuł, że stoi w obliczu kryzysu tożsamości. Był wojownikiem tak długo, że myślał, że to wszystko, czym był. Jak wyczerpany egzekutor mógł wychować dwie córki?

Zaczął czytać. To, czego się dowiedział, zszokowało go.

Naukowcy po cichu wznowili badania nad psychedelikami jako metodą leczenia w 2000 roku, a wstępne ustalenia sugerowały, że psilocybina często przynosiła zauważalne korzyści osobom, u których zdiagnozowano stany lękowe i depresję. Niektórym pacjentom pomogło to pozbyć się uzależnienia od narkotyków i alkoholu. Inne badania sugerowały, że psilocybina może w rzeczywistości zmieniać kształt anatomii mózgu, przywracać neurościeżki i pomagać w leczeniu urazowych uszkodzeń mózgu.

Dla Cote’a, u którego w swojej karierze hokejowej zdiagnozowano co najmniej trzy wstrząsy mózgu, a prawdopodobnie doznał ich znacznie więcej, było to przemianą.

Cote rekrutuje teraz klientów do Wake, która organizuje wciągające rekolekcje psilocybinowe poza Stanami Zjednoczonymi

„Niektóre osoby przychodzą na takie wydarzenia i mają skłonności samobójcze” – powiedział Tyler Macleod, współzałożyciel Wake i dyrektor ds. doświadczeń. „Nie da się ich naprawić po jednej ceremonii, ale nie są już uwięzione w ciemności. Budzą się i myślą: „Och, znowu mogę nawiązać kontakt z moimi dziećmi”.

Cote powiedział, że wszyscy byli sportowcy uczestniczący w tych rekolekcjach zmagają się z czymś. Oni potrzebują pomocy. W wielu przypadkach mają wrażenie, że próbowali wszystkiego innego. Pyta, dlaczego trzeba czekać, skoro tak wiele badań i anegdot wskazuje na pozytywne rezultaty?

„To jak z konopiami indyjskimi: ile historii musieliśmy nam opowiedzieć, zanim uruchomiliśmy program medyczny?” – powiedział Cote. „Po prostu droga była zablokowana przez tak długi czas”.

***

W 1970 roku prezydent Richard Nixon podpisał ustawę o substancjach kontrolowanych – ustawodawstwo, które dzieli narkotyki na pięć poziomów, uszeregowując je głównie na podstawie ich potencjału nadużywania. Grzyby magiczne zostały zaliczone do substancji z Wykazu 1, obok heroiny i marihuany, co oznacza, że ​​rząd uważał, że nie przynoszą one żadnych korzyści medycznych, a ponadto mają wysoki potencjał nadużywania. (Kokaina, oksykodon i metamfetamina zostały sklasyfikowane jako narkotyki z Wykazu 2.)

Decyzje te – które doradca Nixona John Ehrlichman stwierdził później, że były motywowane politycznie – nadal wywierają skutek. Badania nad terapiami psychodelicznymi zostały wstrzymane na 30 lat.

Chociaż ostatnie badania miały niewielki zakres, wykazały niezwykłe efekty. Leki na receptę zatwierdzone na schorzenia takie jak stany lękowe lub depresja  pomagają w najlepszym przypadku od 40% do 60% pacjentów . We wczesnych próbach skuteczność psychodelików przekraczała  70% .

I w przeciwieństwie do większości przepisywanych leków, które przestają działać wkrótce po zaprzestaniu ich przyjmowania przez pacjentów, według jednego z badań Johnsa Hopkinsa jedno lub dwa zabiegi psilocybiną mogą wywołać  trwałe skutki  przez sześć miesięcy, rok lub nawet dłużej. Przy minimalnym ryzyku uzależnienia lub przedawkowania i wielowiekowym stosowaniu przez rdzenne kultury, wielu badaczy postrzega psilocybinę jako potencjalną przełomową terapię niosącą ze sobą ogromne korzyści i niewielkie ryzyko.

Scott Aaronson , dyrektor programów badań klinicznych w Sheppard Pratt, szpitalu psychiatrycznym non-profit pod Baltimore, od 40 lat bada trudne do leczenia zaburzenia nastroju, zaczynając od niektórych wczesnych badań nad Prozacem.

„Jestem cynicznym, sceptycznym i sarkastycznym człowiekiem” – powiedział Aaronson. „I powiem ci, że przez te wszystkie lata nie widziałem czegoś podobnego”.

Ale psilocybina nie jest pozbawiona ryzyka. Może zaostrzyć problemy z sercem i wywołać schizofrenię u osób z predyspozycjami genetycznymi, a połączenie psilocybiny i litu może powodować drgawki. W badaniach klinicznych na ogół wykluczono pacjentów z grupy ryzyka wystąpienia takich powikłań. Mimo to znaczna część osób spożywających psilocybinę, nawet bez żadnej z tych obaw, ma negatywne doświadczenia.

„Przy dużej dawce około jedna trzecia osób biorących udział w naszych badaniach, nawet w tak idealnych warunkach, może doświadczać czegoś, co można nazwać złą podróżą, czyli pewnego stopnia znacznego niepokoju lub strachu” – powiedział Johnson, badacz Johnsa Hopkinsa. „Człowiek może być bardzo wrażliwy psychicznie. Można odnieść wrażenie, że umierają.”

Jednak nawet te „złe tripy” mogą pomóc w walce z depresją lub innymi problemami, jak odkryli naukowcy, szczególnie w przypadku dalszej pomocy terapeuty w celu przetworzenia doświadczenia.

„Samo pojęcie rzeczywistości i siebie w rzeczywistości, na przykład tego, kim się jest – te rzeczy można głęboko zmienić i nie jest to dobry przepis na interakcję publiczną” – powiedziała Johnson.
https://www.spiritofchange.org/pain-hope-and-science-collide-as-athletes-turn-to-magic-mushrooms/