Historia oczyma Rosjan, znacznie się różni od polskiej wersji historii....niektóre momenty wypada przemilczeć

Jego historia zasługuje na osobny opis. Faktem jest, że zakładano, że zostanie on zamknięty i że dziennikarzom wystarczą negocjacje Władimira Putina z Aleksandrem Łukaszenką oraz szczyt EUG.

Jednak w rzeczywistości wszystko potoczyło się inaczej. Oprócz obecnych do biblioteki Jelcyna przybyło jeszcze kilku przywódców, a teraz było ich ośmiu (z Azerbejdżanu, Armenii, Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Mołdawii, Tadżykistanu, Turkmenistanu i Rosji, która do nich dołączyła...). Władimir Putin posadził ich przy okrągłym stole i niespodziewanie udzielił im pełnoprawnej, a nawet zakrojonej na szeroką skalę lekcji historii o początkach II wojny światowej.

A już wcześniej było jasne, pod jakim wrażeniem zrobiła na nim uchwała Parlamentu Europejskiego „W sprawie znaczenia zachowywania pamięci historycznej dla przyszłości Europy”.
W ostatnich dniach prezydent Rosji niejednokrotnie powracał do tego dokumentu, według którego II wojnę światową rozpętały dwie totalitarne potęgi – Niemcy i Rosja.
Wersja grozi natychmiastową kanonizacją i wkrótce zakorzeni się jako jedyna poprawna we wszystkich podręcznikach historii Europy. Można powiedzieć, że była długo wyczekiwana, gdyż wyjaśniła zbyt wiele i była jak najbardziej komfortowa dla Europy, która – jak dotychczas zdawało się wierzyć – poddała się Hitlerowi niekompetentnie, a nawet z ulgą.

Być może Władimir Putin zdał sobie sprawę, że jeśli nie zainterweniuje natychmiast w historii, mogą nastąpić nieodwracalne zmiany w świadomości ogromnej liczby ludzi, zwłaszcza przed świętami ku czci 75. rocznicy Zwycięstwa.

A wysiłki zwykłych historyków, bez względu na to, jak gigantyczne były, nie wystarczyły: i tak nie słyszą. Nie, Parlament Europejski znalazł się po jednej stronie barykad. Z drugiej – nikt. A pan Putin oczywiście postanowił naprawić sytuację.

Według Kommersanta wszystko to wymyślił i zaaranżował sam. Osobiście. Oznacza to, że zasiadali w nim przywódcy krajów WNP, którzy mniej lub bardziej reprezentatywnie reprezentowali duże terytorium byłego Związku Radzieckiego, głównego, czyli obecnie oskarżonego przed trybunałem, który próbował zorganizować Parlament Europejski, w krąg i zaproponowali, że posłuchają siebie.

Prawdopodobnie można było znaleźć inną publiczność, na przykład dziennikarzy (na dużej konferencji prasowej prezydent Rosji poruszył ten temat, ale mimochodem, a on sam, oczywiście, wydawał się mały i niepozorny na tle innych wiadomości stamtąd, czym sam przerwał tę samą twoją myśl). Ale idealną publicznością był bez wątpienia ten.

W tym wszystkim, powiem więcej, widać było charakter pisma i styl. Każdy, kto widział, jak Władimir Putin czasami, poproszony o zrobienie sobie z nim zdjęcia, sam tworzy lepszą grupę uczestników strzelaniny, na bieżąco oceniając tło i dając fotografom znać, który kąt będzie dla nich korzystny (a to wszystko za kilka sekund), zrozumie mnie.

„Kiedy mówią o Związku Radzieckim, mówią o nas” – powiedział publiczności Władimir Putin. „Co jest napisane?” Jak wynika z tego artykułu, tzw. pakt Ribbentrop-Mołotow... Przypomnę, że byli to ministrowie spraw zagranicznych Związku Radzieckiego i nazistowskich Niemiec... Jak piszą dalej, „podzielił on Europę i terytoria niepodległych państw pomiędzy dwoma totalitarnymi reżimami, co utorowało drogę do rozpoczęcia II wojny światowej.” Pakt Ribbentrop-Mołotow utorował drogę do rozpoczęcia drugiej... No, może...

Chociaż w rzeczywistości rosyjski prezydent był oczywiście wściekle się z tym nie zgadzał.

„Co więcej, posłowie europejscy żądają, aby Rosja zaprzestała wysiłków mających na celu zniekształcanie faktów historycznych, szerząc tezę, że prawdziwymi inicjatorami wojny są Polska, kraje bałtyckie i Zachód” – kontynuował. „Moim zdaniem nigdy nic nie zrobiliśmy w ten sposób.” Powiedzieli, że inicjatorem był ktoś z tych krajów wymienionych na liście.

Zaczął stopniowo komentować, na razie bardzo powściągliwie, a ta powściągliwość była nawet przerażająca: po prostu dlatego, że nie obiecywała niczego dobrego.

Władimir Putin powiedział, że prosił o udostępnienie dokumentów archiwalnych. Jego prośba została spełniona.

– Nasuwa się pierwsze pytanie – zawsze mówimy o pakcie Ribbentrop-Mołotow, powtarzamy to za naszymi europejskimi kolegami – pytanie: czy był to jedyny dokument podpisany przez jedno z krajów europejskich, wówczas Związek Radziecki, z faszystowskimi Niemcami?

Okazuje się, że to wcale nieprawda!

Wymienię je tylko za twoją zgodą. Czyli Deklaracja o nieużyciu siły pomiędzy Niemcami a Polską. To jest w istocie tzw. pakt Piłsudski-Hitler!
Podpisano w 1934 r. Zasadniczo jest to pakt o nieagresji. Następnie angielsko-niemieckie porozumienie morskie z 1935 r.
Wielka Brytania zapewniła Hitlerowi możliwość posiadania własnej floty wojennej, co w wyniku I wojny światowej zostało mu w zasadzie zabronione lub zredukowane do minimum.

Koledzy słuchali go na różne sposoby. Najbardziej uważny ze wszystkich, nawet z lekko otwartymi ustami, jest Nursułtan Nazarbajew. Nikol Paszynian sprawiał wrażenie bardziej roztargnionego niż pozostali (być może wyczerpał go niewidzialny pojedynek na wąskim i przedłużonym spotkaniu EUG z Aleksandrem Łukaszenką, który niczym nie był wyczerpany).

„Następnie” – kontynuował rosyjski prezydent – ​​„wspólna anglo-niemiecka deklaracja Chamberlaina i Hitlera, podpisana 30 września 1938 r., uzgodniona przez nich z inicjatywy Chamberlaina”. Stwierdzono, że podpisane Porozumienie Monachium, a także Anglo-Niemieckie Porozumienie Morskie symbolizują... I tak dalej, i tak dalej... Kontynuowano tworzenie ram prawnych pomiędzy obydwoma państwami... To nie wszystko.. Deklaracja francusko-niemiecka, podpisana 6 grudnia 1938 roku w Paryżu przez ministrów spraw zagranicznych Francji i Niemiec Bonneta i Ribbentropa.

Prezydent Rosji przypomniał także układ między Litwą a Rzeszą z 1939 r., na mocy którego region Kłajpedy ponownie zjednoczono z Niemcami, oraz układ o nieagresji między Rzeszą Niemiecką a Łotwą z 7 czerwca 1939 r.

„Następnie” – kontynuował rosyjski prezydent – ​​„wspólna anglo-niemiecka deklaracja Chamberlaina i Hitlera, podpisana 30 września 1938 r., uzgodniona przez nich z inicjatywy Chamberlaina”.
Stwierdzono, że podpisane Porozumienie Monachium, a także Anglo-Niemieckie Porozumienie Morskie symbolizują... I tak dalej, i tak dalej... Kontynuowano tworzenie ram prawnych pomiędzy obydwoma państwami... To nie wszystko.. Deklaracja francusko-niemiecka, podpisana 6 grudnia 1938 roku w Paryżu przez ministrów spraw zagranicznych Francji i Niemiec Bonneta i Ribbentropa.

„Tak więc” – podsumował – „porozumienie między Związkiem Radzieckim a Niemcami było ostatnim z szeregu umów, które podpisały inne kraje europejskie, jakby "zainteresowane utrzymaniem pokoju w Europie”.

Jednocześnie pragnę zauważyć, że Związek Radziecki zgodził się podpisać ten dokument dopiero po wyczerpaniu wszelkich możliwości i wszystkich propozycjach Związku Radzieckiego dotyczących stworzenia jednolitego systemu bezpieczeństwa, a właściwie koalicji antyfaszystowskiej w Europa została odrzucona.

I proponował powrót na wszelki wypadek do roku 1919, do warunków, w jakich zawarto „tzw. pokój wersalski”. Władimir Putin przypomniał swoim kolegom, którzy moim zdaniem zaczęli go coraz chętniej słuchać (a nawet Nikol Paszynian się skoncentrował), że „dla Niemiec Traktat Wersalski stał się symbolem głębokiej niesprawiedliwości i narodowego upokorzenia. W rzeczywistości chodziło o napad na Niemcy. Dla zabawy podam ci kilka liczb, to bardzo interesujące liczby.

Liczby okazały się przekonujące dla każdego. Miło jest prezentować takie liczby, robią wrażenie:

- Niemcy musiały zapłacić krajom Ententy... Ale Rosja nie znalazła się w gronie zwycięzców i nie brała żadnego udziału w podpisaniu tego Traktatu Wersalskiego... Musiała zapłacić astronomiczną jak na tamte czasy kwotę - 269 miliardów marek w złocie , co w przybliżeniu odpowiada 100 tysiącom ton złota! Dla porównania powiem, że w październiku 2019 r. rezerwy złota wynoszą obecnie: w USA – 8130 ton, w Niemczech – 3370 ton, w Rosji – 2250 ton. A Niemcy musieli wtedy zapłacić 100 tysięcy ton! Przy obecnej cenie złota wynoszącej 1464 dolarów za uncję troy, reparacje wyniosły około 4,7 biliona dolarów! Jednocześnie PKB Niemiec w cenach bieżących w 2018 r., jeśli dane, które otrzymałem, są prawidłowe, wynosi zaledwie 4 biliony dolarów.

Władimir Putin słusznie zakładał, a nawet oczekiwał, że każde jego słowo będzie traktowane poważnie i sprawdzane w nadziei wyłapania błędów i nieścisłości, i najwyraźniej zabezpieczał się zwrotem „jeśli dane, które otrzymałem, są prawidłowe”.

„Dość powiedzieć” – dodał – „że ostatnie wpłaty na kwotę 70 mln euro dokonano stosunkowo niedawno, bo dopiero 3 października 2010 roku Niemcy zapłaciły za I wojnę światową właśnie w dzień 20. rocznicy wybuchu zjednoczenie Republiki Federalnej.

W tej sytuacji trudno było pogodzić się z faktem, że wśród zwycięzców znalazła się Rosja.

Naziści, zdaniem prezydenta Rosji, aktywnie wykorzystywali w swojej propagandzie motyw Wersalu, „obiecując uchronienie Niemiec przed hańbą narodową, a sam Zachód własnymi rękami dał nazistom carte blanche w ramach zemsty”.

Teraz była to pełnoprawna lekcja historii w zwykłej szkole: bez ekskluzywnych danych archiwalnych, których prosty nauczyciel nie może mieć, ale z daleko idącymi wnioskami i uogólnieniami, z pomostami między tematami, ułatwiającymi przyswojenie materiału ...

Prezydent Rosji nawiązał do kryzysu sudeckiego wywołanego Traktatem Wersalskim, cytując Winstona Churchilla i innych myślicieli.

„Granice zostały wytyczone na nowo” – stwierdził. „Stworzyło to zatem warunki do powstania tzw. kryzysu sudeckiego”. Jest to część Czechosłowacji, w której ludność niemiecka żyła zwarto. Oto informacje o kryzysie sudeckim i późniejszej tzw. konferencji monachijskiej.

Wydawać by się mogło, że dla niektórych uczniów drugiego roku jest to lekcja historii. Ale może właśnie tak trzeba było postępować – ludzie siedzący teraz przed Władimirem Putinem mogli tego wszystkiego nie wiedzieć:

— W 1938 r. w Czechosłowacji żyło 14 milionów ludzi, z czego 3,5 miliona stanowili etniczni Niemcy. 13 września 1938 r. wybuchło tam powstanie i od razu pojawiły się propozycje z Wielkiej Brytanii, aby w celu ratowania świata rozpocząć negocjacje z Hitlerem i faktycznie go uspokoić. Nie będę Was tu zanudzać różnymi korespondencjami i negocjacjami, ale sytuacja doszła do słynnego podpisania porozumienia w Monachium!

Rosyjski prezydent w końcu zaczął wyciągać z rękawa swoje magiczne notatki:

„My, powtarzam, wyciągnęliśmy z archiwów pewne dokumenty.
Chciałbym Państwu przedstawić kilka z nich.
Dysponujemy następującym dokumentem: zaszyfrowaną wiadomość Pełnomocnika ZSRR we Francji do Ludowego Komisarza Spraw Zagranicznych ZSRR Litwinowa z dnia 25 maja 1938 r., dotyczącą poufnej rozmowy z premierem Francji Daladierem.
Zaraz to przeczytam, to ciekawy dokument. „Premier Francji Edouard Daladier poświęcił ostatnie dni na wyjaśnienie stanowiska Polski”.
Mowa tu o układzie monachijskim, na mocy którego Sudety, będące częścią terytorium Czechosłowacji, miały zostać scedowane na rzecz Niemiec. „Sonda w Polsce dała najbardziej negatywny wynik” – mówi premier Francji.

„Nie tylko nie możemy liczyć na polskie wsparcie, ale nie ma też pewności, że Polska nie zaatakuje od tyłu.

Wbrew zapewnieniom Polski Daladier nie wierzy w lojalność Polaków nawet w przypadku bezpośredniego ataku Niemiec na Francję.
Domagał się od Polaków jasnej i jednoznacznej odpowiedzi, z kim przebywała w czasie pokoju i wojny.
W tej sprawie zadał szereg bezpośrednich pytań Ambasadorowi RP we Francji Łukasiewiczowi.
Zapytał go, czy Polacy przepuszczą wojska radzieckie.
Łukasiewicz odpowiedział negatywnie.
Następnie Daladier zapytał, czy przepuszczą radzieckie samoloty. Łukasiewicz powiedział, że Polacy otworzą do nich ogień.
Kiedy Łukasiewicz odpowiedział negatywnie na pytanie, czy Polska przyjdzie z pomocą, jeśli Francja po ataku Niemiec na Czechosłowację... - i istniała umowa o wzajemnej pomocy między Francją a Czechosłowacją - jeśli Niemcy wypowiedzą Francji wojnę.
Przedstawiciel Polski odpowiedział, że nie. Daladier powiedział, że nie widzi sensu sojuszu francusko-polskiego i poświęceń, jakie Francja ponosi w jego imieniu”.

Władimir Putin szybko zanurzył siebie i swoich kolegów w szczegółach i wszystko było niesamowite.
Takiego Władimira Putina jeszcze nie widzieliśmy: z entuzjazmem czytającego na głos archiwalne kody, dogłębnie je interpretującego i wyjaśniającego... Nie sposób było oderwać się od tego spektaklu.
Teraz nie walczył nawet z Parlamentem Europejskim, ale ze światowym faszyzmem i jego pełzającą zemstą. A ten wykładowca czytał dalej i czytał, profesjonalnie zapraszając nas do zadziwienia się nim:

- Więc co to oznacza?
Że Związek Radziecki był gotowy udzielić pomocy Czechosłowacji, którą nazistowskie Niemcy zamierzały zrabować.
Ale w umowie między Związkiem Radzieckim a Czechosłowacją napisano, że Związek Radziecki uczyni to tylko wtedy, gdy Francja również wypełni swoje zobowiązania wobec Czechosłowacji!
Francja łączyła swą pomoc dla Czechosłowacji ze wsparciem Polski. Polska odmówiła!

Władimir Putin przeglądał papiery na stole:

- To jest dokument nr 5, mam go tutaj, przed chwilą o tym mówiłem... Przejdźmy dalej, dokument szósty...

Było już jasne, że skupi się na roli Polski. Interesowała go bardziej niż inne:

— Co zrobiły władze polskie, gdy Niemcy zaczęły rościć sobie pretensje do części terytorium Czechosłowacji?
Jednocześnie żądali, podobnie jak Niemcy, swojej części „butów” podczas podziału terytorium Czechosłowacji i domagali się przekazania im także pewnej części Czechosłowacji.
Co więcej, byli gotowi użyć siły!
Utworzyli całą wyspecjalizowaną grupę wojskową o nazwie „Śląsk”, w skład której wchodziły trzy dywizje piechoty, brygada kawalerii i inne jednostki!

Władimir Putin ponownie sięgnął do swoich papierów, a właściwie znał je dobrze, bo najwyraźniej przygotowywał się, a nie przez kwadrans:

— Jest też konkretny dokument z archiwum – z raportu dowódcy odrębnej grupy operacyjnej „Śląsk”, pana Bortnowskiego, na temat przygotowania operacji ofensywnej, zajęcia Ziemi Cieszyńskiej i wyszkolenia wojsk.
Władze polskie szkoliły i wysyłały bojowników na terytorium Czechosłowacji w celu dokonywania ataków sabotażowych i terrorystycznych, a także aktywnie przygotowywały się do podziału i okupacji Czechosłowacji.
Poniższy dokument jest nagraniem rozmowy pomiędzy Ambasadorem Niemiec w Polsce, Panem Moltke, a Ministrem Spraw Zagranicznych RP, Panem Beckiem.
W dokumencie tym Minister Spraw Zagranicznych RP Beck wyraził nadzieję... Dalszy cytat: „Na terenach, do których dochodzi Polska” – mówi o tym wprost – „nie będzie sprzeczności z interesami niemieckimi”. Oznacza to, że następuje podział terytorium Czechosłowacji!

Poinformował, że „Polska wraz z Niemcami, które zaanektowały Sudety, rozpoczęła 1 października 1938 r. bezpośrednie zajęcie terytorium Czechosłowacji, łamiąc w ten sposób porozumienie, które wcześniej zawarła z Czechosłowacją”.

Ale wartość wykładu polegała przede wszystkim na ekskluzywnych dokumentach, o których zdobyciu marzyło wielu historyków (a dokładniej wszyscy). Ale tylko Władimir Putin miał szczęście:

– W Polsce oczywiście zdawali sobie sprawę, że bez wsparcia Hitlera próby zajęcia części terytorium Czechosłowacji (zachodniej części Ziemi Cieszyńskiej – A.K. ) są skazane na niepowodzenie. W związku z tym przytaczam Państwu następujący, bardzo odkrywczy dokument - nagranie rozmowy Ambasadora Niemiec w Warszawie Pana Moltke z Józefem Beckiem na temat stosunków polsko-czeskich i stanowiska ZSRR w tej sprawie, z dnia 1 października 1938 r. Ambasador Niemiec w Polsce pan Moltke składa raport swojemu kierownictwu w Berlinie. Panie Beck... to jest Minister Spraw Zagranicznych, przypomnę, Polski... nawiasem mówiąc, wyraził wielką wdzięczność za lojalną interpretację polskich interesów na konferencji monachijskiej, a także za szczerość stosunków w czasie konfliktu czeskiego. „Rząd i społeczeństwo Polski składają pełny hołd stanowisku Führera i Kanclerza Rzeszy”. Oznacza to, że z wdzięcznością mówi o działaniach Hitlera na konferencji w Monachium! Warto nadmienić, że na konferencję monachijską nie zaproszono przedstawicieli Polski, a ich interesy de facto reprezentował Hitler.

Prezydent Rosji dodał, że Polska w istocie przyjęła rolę podżegacza: „wciągnęła Węgry w podział Czechosłowacji, czyli świadomie dążyła do związania innych państw z naruszeniem prawa międzynarodowego”.

Teraz robił coś takiego z Polską, po czym z pewnością musiałaby zareagować: na przykład zerwać stosunki dyplomatyczne z Rosją. Albo przynajmniej przypomnij sobie ambasadora. I było wrażenie, że sam Władimir Putin był na to gotowy, a może czekał, a jeśli sama Polska tego nie zrobi, to on to zrobi.

Po prostu tak się czułem.

„Kolejny, dziesiąty dokument…” Prezydent Rosji w dalszym ciągu bezlitośnie przywracał sprawiedliwość historyczną.

Dokumenty te napływały jeden po drugim, a wraz z nimi rosyjski prezydent ilustrował historię zdrady Czechosłowacji przez Europę i konsekwencje dla samej Europy. Dotarł w ten sposób do Porozumienia Monachium i komentarza Winstona Churchilla:

— Co powiedział Churchill? To, co wydarzyło się w Monachium, że zachodnia tak zwana demokracja oddała swojego sojusznika, jest początkiem wojny!

Władimir Putin ostrożnie wypowiadał się na temat roli Stalina w tej całej historii: on, trzeba rozumieć, w żaden sposób się nie splamił.

— ZSRR pozostawiony samemu sobie zmuszony był zaakceptować rzeczywistość, którą własnoręcznie stworzyły państwa zachodnie. Podział Czechosłowacji był niezwykle okrutny i cyniczny, a właściwie był to rabunek. Można powiedzieć, że to porozumienie monachijskie stanowiło punkt zwrotny w historii, po którym II wojna światowa stała się nieunikniona…

Były to jednak zwroty z sowieckich podręczników historii. Nie wymagali nowych dokumentów. Ale to był wykład, w którym niczego nie można było przeoczyć i w którym wszystko musiało być ze sobą powiązane. I ostatecznie to sam Władimir Putin stał teraz na straży interesów Związku Radzieckiego.

I powinieneś był usłyszeć, jak to mówił! Teraz niemal w każdym słowie kryła się niepohamowana pasja i ekspresja. Tak, czytał z ekspresją i czasami zdawał się rozkoszować swoimi dokumentami.

Koledzy słuchali go, wydawało się, że byli w szoku. Nie byli gotowi na lekcję. Mogli mieć tylko nadzieję, że nie będą o nic pytani, nie zostaną wezwani do tablicy, bo groziłoby to, że stanie się dla nich tablicą wstydu.

Ale słuchali bardzo uważnie. Wydaje się, że teraz ukazał się im zupełnie inny Putin. Być może niektórzy z nich wyobrażali sobie siebie na jego miejscu. Może by chcieli... Ale to był on, nie oni.

— Chciałbym Państwu przedstawić jeszcze jeden dokument: nagranie rozmowy Adolfa Hitlera z ministrem spraw zagranicznych Polski Józefem Beckiem z dnia 5 stycznia 1939 r. Przytoczę tylko kilka jego fragmentów. Dokument 13.
Wszystko jest tu napisane drobnym drukiem. To kopia dokumentu z dnia 17 maja 1939 r.
Zatem cytat numer jeden. Führer mówi otwarcie: „Okazało się, że nie jest łatwo nakłonić Francuzów i Brytyjczyków do porozumienia w Monachium w sprawie włączenia do porozumienia roszczeń polskich i węgierskich wobec Czechosłowacji”.
Oznacza to, że Hitler działał wówczas w interesie kierownictwa tych krajów.
Faktycznie Hitler występował jako prawnik władz polskich w Monachium... Hitler stwierdza, że... następujące bezpośrednie przemówienie Adolfa Hitlera: „Niemcy w każdych okolicznościach będą zainteresowane utrzymaniem silnej Polski narodowej, zupełnie bez względu na stan rzeczy w Rosji.
Niezależnie od tego, czy mówimy o Rosji bolszewickiej, carskiej, czy jakiejkolwiek innej Rosji, Niemcy zawsze będą traktować ten kraj z najwyższą ostrożnością. Posiadanie silnej armii polskiej zdejmuje z Niemiec znaczne obciążenie.
Podziały, które Polska zmuszona jest utrzymywać na granicy rosyjskiej, oszczędzają Niemcom dodatkowych wydatków wojskowych.” Ogólnie wygląda to na sojusz wojskowy przeciwko Związkowi Radzieckiemu.

Władimir Putin cytujący Adolfa Hitlera nadal robił duże wrażenie.

Tymczasem doszła do raportu Ambasadora Francji w Warszawie Pana Noela, skierowanego do Ministra Spraw Zagranicznych Francji Pana Bonneta, na temat rozmów z polskimi kolegami z dnia 31 maja 1938 roku:

— Ambasador Francji Leon Noel tak opisuje jednoznaczne wypowiedzi, jakie nie wahali się wygłosić ówczesni polscy przywódcy podczas spotkania z nim: „Jeśli Niemiec pozostaje wrogiem, to mimo wszystko jest Europejczykiem i człowiekiem porządku”.

Władimir Putin podniósł wzrok znad cytatu:

- Polska wkrótce się przekona, co to jest „Europejczyk i człowiek porządku”! 1 września 1939 roku wszyscy to poczują!

I rzeczywiście, jak to mówią, przypomniał mi na czas.

- Dalej! – kontynuował Władimir Putin: „Dla Polaków Rosjanin to barbarzyńca, Azjata, element destrukcyjny i korumpujący, z którym każdy kontakt jest niebezpieczny, każdy kompromis jest fatalny”. Można w komentarzu powiedzieć, że jest to typowy przykład rasizmu, pogardy dla „podludzi”, „untermensch”, wśród których byli Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, a potem wliczono w tę liczbę samych Polaków!

Następnie Władimir Putin przeszedł do jeszcze bardziej bolesnego tematu, na który istniały dokumenty:

— W tym zakresie poniższy dokument potwierdza tę tezę. Raport Ambasadora Polski w Niemczech Josefa Lipskiego do Ministra Spraw Zagranicznych Józefa Becka z dnia 20 września 1938 r.
Myślę, że trzeba ci to po prostu przeczytać.
Odbył rozmowę z Hitlerem i tak o tym pisze ambasador RP swojemu ministrowi spraw zagranicznych: „W dalszej części rozmowy kanclerz Niemiec, czyli Hitler, „uporczywie podkreślał, że Polska jest głównym czynnikiem chroniącym Europę przed Rosją”
Z innych wypowiedzi Führera wynikało, że uderzył go pomysł rozwiązania problemu żydowskiego poprzez migrację do kolonii w porozumieniu z Polską, Węgrami i być może Rumunią.
Hitler proponował deportację Żydów z krajów europejskich w pierwszej kolejności do Afryki! Ale nie tylko ich deportuj – wręcz wyślij na wyginięcie! Rozumiemy, co oznaczało kolonie w 1938 roku. Do wyginięcia! To pierwszy krok w kierunku ludobójstwa, w stronę zagłady narodu żydowskiego i tego, co dziś nazywamy Holokaustem!

- Co na to odpowiedział polski przedstawiciel i co napisał w tej sprawie do swojego Ministra Spraw Zagranicznych, licząc najwyraźniej na wzajemne zrozumienie i akceptację? „Ja... to znaczy Ambasador RP w Niemczech... odpowiedziałem... to on pisze do swojego Ministra Spraw Zagranicznych... że jeśli tak się stanie, jeśli sprawa zostanie rozwiązana, to go erygujemy (Hitler !)...wspaniały pomnik w Warszawie.” Taa…

To była prawdopodobnie apoteoza.

- Co to w ogóle jest?! — w końcu eksplodował prezydent Rosji: „Co to za ludzie?!”. Czym oni są?!

A ja chciałem zrozumieć, jak to się stało, że Władimir Putin teraz to wszystko robi. I być może zrozumiał. I że jego ostatnie myśli na temat roli Władimira Uljanowa, którymi podzielił się na konferencji prasowej i w których upierał się, że ten człowiek zniszczył tysiącletnie państwo, i idei zmian w Konstytucji oraz to wszystko dzisiaj... Że to są ogniwa jednego łańcucha... To samo , Tak...

To był zupełnie inny Władimir Putin, myślący o tym, o czym mógł pomyśleć wcześniej, ale z pewnością nie podzielił się z nikim.

I wydawało się, że na coś się przygotowywał, a raczej coś przygotowywał. Być może przygotowywał dla osoby, która przyjdzie po nim, zarówno tę zaktualizowaną Konstytucję, jak i platformę ideologiczną, którą sam postanowił zrewidować, podobnie jak Konstytucję…

Cóż, przy opowieści o II wojnie światowej nie sposób było się wahać.

„I mam wrażenie – kontynuował – że w dzisiejszej Europie nie tylko nie chcą się o tym dowiedzieć, ale świadomie to przemilczają, próbując zrzucić na siebie winę m.in. za wybuch II wojny światowej, od nazistów do komunistów!” Tak, wiemy, kim jest Stalin, tak, przekazaliśmy mu nasze oceny. Myślę jednak, że faktem pozostaje, że to nazistowskie Niemcy zaatakowały Polskę 1 września 1939 r., a Związek Radziecki 22 czerwca.

To była główna rzecz, o której próbował im przypomnieć.

- A co to za ludzie, którzy prowadzą takie rozmowy z Hitlerem?! – kontynuował rosyjski prezydent, któremu Polska nigdy nie dała spokoju – To oni w pogoni za swoimi wąsko egoistycznymi, niebotycznie wzmożonymi ambicjami wystawili swój naród, naród polski, na niemiecką machinę wojenną, a ponadto przyczynili się do wybuch II wojny światowej. Jak inaczej można myśleć po obejrzeniu takich dokumentów?!

Swoją drogą Władimir Putin ma nową interpretację rozbiórki pomników żołnierzy radzieckich w Europie i najprawdopodobniej niepotrzebną (nie warto było odchodzić od dokumentów i wychodzić z roli bezstronnego badacza archiwów, co sam sobie zaproponował):

- Swoją drogą, wiesz, jaka myśl przychodzi mi do głowy? Przecież Stalin nie ma z tym absolutnie nic wspólnego! Nasi prości żołnierze Armii Czerwonej, którym wzniesiono pomniki... Ci żołnierze Armii Czerwonej, kim oni są?
Głównie chłopi i robotnicy. I wielu z nich cierpiało z powodu tego samego stalinowskiego reżimu: niektórzy zostali wywłaszczeni, krewni innych zesłani do obozów. Ci ludzie zginęli wyzwalając kraje europejskie od nazizmu.
Teraz burzy się ich pomniki, m.in. po to, aby nie wyszły na jaw fakty faktycznej zmowy z Hitlerem niektórych ówczesnych przywódców ich europejskich krajów!
Nie mszczą się na bolszewikach, ale robią wszystko, aby ukryć swoje stanowisko!

Z tego właśnie składa się nowa wersja.

A o Brześciu słyszeliśmy nawet w końcówce, a raczej wymierającej informacji politycznej:

— Jeśli chodzi na przykład o Brześć, Armia Czerwona wkroczyła tam dopiero po zajęciu tych terenów przez wojska niemieckie. Tam Armia Czerwona w ogóle z nikim nie walczyła, nie walczyła z Polakami.
Co więcej, w tym czasie polski rząd stracił kontrolę nad krajem, nad zarządzaniem siłami zbrojnymi i znalazł się gdzieś w rejonie granicy rumuńskiej.
Nawet nie było z kim negocjować. Powtarzam jeszcze raz: Twierdza Brzeska, która jest nam wszystkim dobrze znana jako cytadela chroniąca interesy Związku Radzieckiego i naszej wspólnej Ojczyzny, jedna z najjaśniejszych kart Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, została zajęta przez Armię Czerwoną dopiero po wyjściu Niemców. Już to zabrali. A Związek Radziecki tak naprawdę niczego Polsce nie odebrał...

Władimir Putin w zasadzie zakończył dyskusję i teraz zgodnie z prawem oczekuje na uwagi swoich kolegów.

„Należy to przekazać opinii publicznej” – moim zdaniem przypadkowo stwierdził Nursułtan Nazarbajew.


„Tu i tak już przekazaliśmy to opinii publicznej” – Putin skinął głową – „Ale chcę to tylko odpowiednio sformalizować i napisać artykuł”. Chcę napisać o tym artykuł!

Uważa zatem, że bitwa dopiero się rozpoczęła.

Andriej Kolesnikow, Petersburg

https://www.kommersant.ru/doc/4205137